Poleć stronę

Zapraszam do obejrzenia strony „Pogoń za lisem w Racławiu - Pogoń za lisem w Racławiu” 

Zabezpieczenie przed robotami. Przepisz co drugi znak, zaczynając od pierwszego.

Pola oznaczone * są wymagane.

Pogoń za lisem w Racławiu

Aktualności

2025-10-27 15:06

Tu nie liczył się wiek, płeć ani marka samochodu. Udział mogli wziąć wszyscy miłośnicy motoryzacji. Samochodowa Impreza Turystyczna nie była wyścigiem, lecz pełną wrażeń wyprawą z czytaniem mapy, wykonywaniem zadań i elementami rywalizacji. Finałem spotkania była tzw. Pogoń za Lisem.

Choć pogoda płatała iście jesienne figle: najpierw słońce, później przenikliwy wiatr, a na końcu deszcz, 45 załóg pojawiło się na starcie. – Ludzie są spragnieni takich imprez, stąd tylu chętnych – mówił nam Krystian Sudak prezes Automobilklubu Gorzowskiego i komandor rajdu.

Załogi wystartowały o 11.00, a pierwsi zawodnicy na mecie pojawili się już przed 13.00. Na placu przy sali wiejskiej w Racławiu czekali na nich organizatorzy z dodatkowymi zadaniami sprawnościowymi: pompowania opony rowerowej do dwóch atmosfer, ale bez urządzenia sprawdzającego, tylko na wyczucie, oraz toczenia koła samochodowego. Oczywiście, przygotowali też ognisko do pieczenia kiełbasek, a panie z sołectwa Racław ugotowały pyszny żurek, pierogi i upiekły ciasta.

– To wszystko dla uczestników od nas – powiedziała sołtyska Racławia Ewa Biniewska, która – obok wójta gminy Bogdaniec Tomasza Kwiatkowskiego oraz własnego męża, jednocześnie radnego gminy Bogdaniec Andrzeja Biniewskiego pełniła rolę gospodarza wydarzenia. Warto dodać, że Andrzej Biniewski wymyślił, zaprojektował i wydrukował na drukarce 3D specjalne medale upamiętniające imprezę. Otrzymali je najmłodsi uczestnicy.

Zanim jednak załogi pojawiły się na mecie, musiały wykonać sporo zadań i odszukać ukryte przez sprytnego lisa litery. Potem ułożyć z nich hasło, które brzmiało „Rudy w kurniku”. Trzeba też było m.in. odpowiedzieć na pytanie, jaki kształt ma skrzynka na listy w miejscowości Jeże albo policzyć, ile krów pasie się na polu pewnego gospodarza.

Trasę wyznaczono po terenie gminy Bogdaniec, najpiękniejszej w powiecie gorzowskim – jak mówi wójt Tomasz Kwiatkowski, a więc m.in. przez Łupowo, Jeżyki, Motylewo, Stanowice do Racławia. Uczestnicy nie tylko z Gorzowa i najbliższych okolic, ale też ze Szczecina czy Zielonej Góry jechali najróżniejszymi autami. Organizator wydarzeń samochodowych Jacek Sterżeń pojawił się swoim 45-letnim volvo jeszcze na czarnych tablicach, były auta zabytkowe na żółtych tablicach, off-roadowe i cywilne, którymi poruszamy się na co dzień. Warto dodać, że niektórzy uczestnicy, a właściwie uczestniczki, dostosowały swoje ubrania do tematu imprezy i za to na zakończenie też odebrały pamiątkowe medale.

Wśród 45 załóg znalazła się Agnieszka Sułkowska z mężem Leszkiem i dziećmi: Jasiem Laurą.
– Po raz pierwszy uczestniczymy w tej imprezie, ale na pewno do powtórki za rok. Jesteśmy bardzo zadowoleni, a nasza ocena jest najwyższa – mówiła pani Agnieszka. – Do tego piękne krajobrazy. Kiedy jechaliśmy, jeszcze świeciło słońce, więc zatrzymywaliśmy się, żeby robić zdjęcia. Później stworzymy pamiątkowy album z wydarzenia, które jest świetną rodzinną imprezą.

Po raz trzeci w Pogoni za Lisem wziął udział Tomasz Kozłowski. Tym razem z ośmioletnim synem Igorem.
– Trasa była dynamiczna, wymagała koncentracji, ale najważniejsza w tym wszystkim była zabawa i dziecku jak najbardziej się podobało. Najwięcej czasu zajęło nam znalezienie ostatniej litery, bo im mniej osób w załodze, tym trudniej. Ale przynajmniej zobaczyłem tor żużlowy w Stanowicach. Ogólnie impreza super – mówił.

Założeniem organizatorów było – po zakończeniu Pogoni – wspólne biesiadowanie przy ognisku. Niestety, pogoda skutecznie przegoniła uczestników, którzy schronili się w przygotowanej przez Ewę Biniewską i panie z sołectwa Racław sali. W jednej chwili zrobiło się tam tłoczno, ale można było uciec przed wiatrem i deszczem, ogrzać się kawą lub herbatą, zjeść przygotowane potrawy i podsumować wydarzenie. Finałową konkurencją była tytułowa Pogoń za Lisem. Tym razem podzielono ją na dwie grupy. W pierwszej wystartowały dzieci, w drugiej – dorośli. Jednym i drugim wystarczyło niewiele, bo od minuty do trzech, by znaleźć rudzielca, który przybrał nieco inną formę niż można było się spodziewać.

A impreza Automobilklubu Gorzowskiego została zorganizowana w Racławiu przez przypadek, jak mówi Ewa Biniewska. – Z propozycją zadzwonił do mnie mieszkaniec wsi, pan Zbyszek. Dał mój numer panu Łukaszowi, z którym ustaliliśmy szczegóły. Dogadaliśmy się, bo uważam, że trzeba troszkę wioskę pokazać, szczególnie, jak jest fajny pomysł. I wczoraj mieszkańcy Racławia bardzo się spisali. Pomogli nam w organizacji, a my jesteśmy otwarci, by naszą wioskę promować.

Wydarzenie podsumował wójt Tomasz Kwiatkowski. Powiedział:
– Niedawno, bo w sierpniu, mieliśmy tu Towarzyskie Zawody Jeździeckie „Przygoda z koniem...”. Dzisiaj znów mamy konie, ale mechaniczne. To jest świetna inicjatywa, która – jak widać po tej sali – integruje i zachęca do wspólnej zabawy.

Tekst i foto Hanna Kaup